jest pełna dziwnych splotów wydarzeń i dramatycznych zwrotów akcji. Podstawowe fakty:
Stanisław TelesińskiJacek jest muzykiem przez duże „M”. Do każdej próby podchodzi poważnie, każdy utwór ma rozpisany i nigdy nie jest zaskoczony breakiem lub powtórzeniem, świetnie łapie rytmy, odnajduje się w skomplikowanym metrum, zawsze gra w punkt. Jako członek sekcji uważnie słucha solistów i w swojej czujności wynajduje momenty, w których ze smakiem podkreśla frazy.
Ma liczne pomysły, nie boi się radykalnych rozwiązań i nie ucieka od trudnych wniosków. Podczas pracy z Jackiem widać, że na pierwszym miejscu na liście jego priorytetów zawsze jest muzyka – nie cedzi słów, nie wybiera rozwiązań, w których może ucierpieć wymierna wartość utworów. Jeśli jest taka potrzeba, sprowadzi na ziemię członków zespołu z wybujałym ego. Jeżeli zdarzy mu się pomylić, przyzna się; gdy ktoś próbuje ukryć pomyłki, wytknie je. Posiada dużą wiedzę teoretyczną i na zaawansowanym stopniu posługuje się teorią harmonii.
W jego stylu grania łatwo zauważyć efekty wielogodzinnych ćwiczeń, a umiejętności są zbudowane na stabilnym, pełnym fundamencie. Starannie podchodzi do każdego aspektu dzieła muzycznego. Jest pełen entuzjazmu, wykazuje znaczną inicjatywę i w zespole jest po prostu bardzo dobrym kolegą.
Michał DreznerPo godzinie 22, w miejscu oddalonym o 40km, będąc jedynie po śniadaniu, zjawi się i wytrwale, chętnie oraz z pełnym zaangażowaniem będzie współtworzył wartościowe projekty, bo to jest jego chleb powszedni, sens i radość z bycia muzykiem.
Piotr „Szuwar” HornowskiJacek żyje na codzień w rzeczywistości prostopadłej, co w jakiś dziwny sposób zapewnia mu powiązanie ze światem muzyki alternatywnej. A grał już wszystko: od współczesnej klasyki, przez jazz, reggae, rock progresywny aż po... folk średniowieczny. A to wszystko w kombinacjach od kontrabasu, basu aż po flet. Chociaż, nie ważne jakie nuty i tak zawsze wychodzi Mu jazz.
Paweł PuszMłody, wszechstronny kontrabasista. Nie ograniczający się do wąskich ram stylistycznych, ale oprócz muzyki klasycznej grający również jazz, folk oraz inne.
Pierwsze granie zespołowe poza szkołą - cykl czterech koncertów Wielkanocnych z duszpasterstwem Redemptor pod kierownictwem Staszka Cholewy.
Pierwszy zespół rozrywkowy. Liderem był Bartosz Kieliś, fantastyczny muzyk. Zagraliśmy na X Festiwalu Piosenki Studenckiej Pryzmat gdzie zajęliśmy II miejsce (pierwsze zajął doświadczony zespół z dorobkiem płytowym). Następnie wykonaliśmy cykl koncertów kolęd w popowych aranżacjach.
Wtedy rozpocząłem współpracę z Książęcą Orkiestrą pod batutą Marka Kudry, która trwa do dzisiaj.
Mój pierwszy zespół jazzowy - w składzie gitara, EWI oraz kajon. Wówczas nawiązałem znajomość z Arturem Ambrożukiem, z którym w następnych latach wielokrotnie współpracowałem w ramach różnych projektów.
Nazwa myląca, bo zagrałem razem z wokalistką Patrycją Serafin i gitarzystą Pawłem Lesickim mój pierwszy w życiu koncert jazzowy. I na dodatek płatny. Pamiętam że byłem wniebowzięty - pierwszy raz otrzymałem prawdziwe pieniądze za robienie czegoś, co jest moją pasją.
Był to dla mnie rok eksperymentów. Podejmowałem wiele mniej lub bardziej udanych prób zaangażowania się w różne zespoły i pomysły. Pojawiło się dosyć sporo autorskich kompozycji. Część z nich graliśmy z zespołem Demode Combo. W szkole muzycznej na egzaminie z fortepianu przemyciłem własną sonatę oraz etiudę, a moją najbardziej poważną kompozycję - Wariacje Na Temat wykonał Krzysztof Lis na szkolnym mini-festiwalu kompozytorskim.
Miałem okazję grać z dyplomantami oraz uczniami Wrocławskiej Szkoły Jazzu. To mój pierwszy kontakt z muzykami z wykształceniem jazzowym. W ramach tych doświadczeń współpracowałem m. in. z Agnieszką Baczyńską (voc, 2015), Donatą Skop (voc, 2016), Izą Żygadło (voc, 2016) oraz Aliną Pieprzką (piano, 2017)
Podjąłem krótką współpracę z gitarzystą Grzegorzem Kołodzińskim, co zaowocowało koncertem w kameralnym klubie Przybij Piątaka oraz następnie cotygodniowym jam session. Po około roku zostało przeniesione do klubu Alive, gdzie do dziś regularnie odbywają się rockowe jamy.
W tym roku zacząłem moją trzyletnią współpracę z zespołem Ubique, grającym dość specyficznego rocka progresywnego. Udało się zagrać kilka fajnych koncertów i nagrać trzy utwory, które można posłuchać na tej stronie.
Jako że zawsze interesowała mnie muzyka etniczna, dołączyłem jako flecista do raczkującego wówczas zespołu Dziwoludy grającego coś w rodzaju folku średniowiecznego. Dosyć szybko osiągnęliśmy sukces, podczas sezonu koncerty odbywały w zasadzie co weekend i po pewnym czasie mogliśmy przebierać wśród ofert. Nagraliśmy samodzielnie demo, gdzie nagrałem również linię kontrabasu. Dwa lata później znalazł się wykształcony flecista i zostałem już przy kontrabasie.
Współpraca z Aliną Pieprzką zaowocowała powstaniem kwartetu jazzowego, w którym graliśmy autorskie kompozycje Aliny oraz przearanżowane standardy. Dało mi to bardzo silny impuls rozwojowy, a motywacją były wymagające i podobające się publiczności koncerty.
Dołączyłem do zespołu reggae SeeYah z którym przygotowaliśmy materiał na płytę Reggaebilitacja, która nagrana została niestety już bez mojego udziału. Występowaliśmy m. in. we wrocławskich klubach, jam session, festiwalu Tarnogranie oraz... na Święcie Latawca w Radomiu. Miałem wówczas 4-5 zespołów (Ubique, Dziwoludy, SeeYah, AKJE oraz okazjonalnie orkiestra M. Kudry) oraz pracę na etat jednocześnie i było to trudne do pogodzenia. Sam zespół ma się dobrze i aktywnie koncertuje.
Rok 2017 upłynął pod znakiem zespołów Ubique, Seeyah, oraz Dziwoludy
Rozszerzana przez poprzednie lata sieć kontaktów dała efekty -- coraz częściej dostawałem zlecenia na różne jednorazowe projekty - tzw. joby. I jak się okazało, najczęściej była to gra klasyczna - kwintet fortepianowy lub mniejsze czy większe składy symfoniczne. Łącznie zebrało się sześć tego rodzaju projektów.
Przed krótki czas grałem ze studentami w big bandzie Politechniki Wrocławskiej. Nie dawało mi to jednak dużej satysfakcji stąd za długo tam nie zagościłem, nie mniej udało mi się zagrać dwa koncerty.
Dołączyłem do zespołu z wieloletnim już stażem, grającego kombinację klasycznego bluesa, pop-jazzu, poezji śpiewanej i funku. Wyróżniają go przede wszystkim ciekawe, dojrzałe teksty - dla nich samych warto przyjść na koncert. W połączeniu z doświadczonymi muzykami o nieograniczonej pomysłowości daje do wyśmienity efekt.